środa, 8 stycznia 2020

Różana Lalka | BOOK 1 | Ch. 07

ALICE POV; 
Od tego całego myślenia, aż zaczęła boleć mnie głowa, ale wiedziałam, że jak już zaczęłam, nie mogłam przestać. Zwłaszcza, że nawet, jakbym odpuściła na ten moment czytanie tego listu, jutro mogłabym już go nie zobaczyć, bo mógł zostać on w jakiś sposób przechwycony. A to nie byłoby mi na rękę, a co za tym idzie, gdy go dokończę, będę zmuszona go ukryć tak, aby nikt nie upoważniony, nie miał do niego dostępu. Jednak i to nie było pewne, czy on i w tamtym miejscu byłby bezpieczny. 

Tyłek powoli zaczął mnie już boleć, więc postanowiłam zmienić pozycję, w jakiej obecnie się znajdowałam. A mój wzrok podświadomie ciągle biegł w kierunku tej „przesyłki”, nie mogąc zrozumieć, czemu ciocia wybrała tą formę jego dostarczenia, bo jeśli naprawdę był „żywą lalką”, to mógł jak normalny człowiek się zjawić prawda? Z każdą chwilą zaczynałam jednak sądzić, że to nie było takie proste, jak mi się obecnie wydawało i musiał być powód, dlatego tak, a nie inaczej został on dostarczony. 

Wychodziło na to, że gdyby został wysłany tak jak myślałam wcześniej, mógłby zostać, przez tych, co się ona ich obawiała przechwycony, a potem mogliby zrobić mu „pranie mózgu”, aby mnie zlikwidował. Dlatego został po cichu wysłany, niczym prezent do mnie, nie wspominając, że od momentu, jak się znalazłam w moim pokoju, czułam się jakoś nieswojo i coś w środku ciągle się gotowało. Tak, jakby nałożona była na niego specjalna blokada, aby nie mogli go za szybko wywąchać. 

Tylko to przychodziło mi na tę chwilę do głowy, podczas odgarniania z twarzy na bok, moje niesforne kosmyki. Ponownie spojrzałam w kierunku okna, aby chociaż na sekundę oderwać się od jakichkolwiek myśli. A to dlatego, że pochłonęłam za dużo informacji i mój mózg już po prostu nie wyrabiał. Z drugiej strony, musiałam coś zrobić z tym wielkim pakunkiem, bo w nocy zęby sobie o niego wybiję, a tego jeszcze mi brakowało, abym sobie coś paskudnego zrobiła. 

— W takim razie co mam z tym fantem zrobić? Czy moi rodzice wiedzą, co się znajduje w tej trumnie? 

Mruknęłam po chwili pod nosem, zabierając się dalej za czytanie, bo jak na razie nie słyszałam, aby był jakiś ruch na korytarzu, a co za tym idzie, jeszcze nie była to pora obiadowa. Jakoś nie miałam ochoty czytać go dalej, ale z drugiej strony, jak już zaczęłam go czytać, to tym bardziej powinnam go dokończyć, nie ważne co się w nim dalej znajdowało. Po tym co już zdążyłam przeczytać, byłam pewna, że już nic nie zdziwi jak zawartość tego listu. 

— Zamiast dywagować, powinnam skupić się na dalszym czytaniu! 

Zaraz też ponownie sięgnęłam po list, który już ze dwa razy zdążyłam odłożyć, aby na nowo zanurzyć się w jego zawartości. Może dzięki temu będę mogła rozwikłać sposób, aby je otworzyć, nie wspominając o tym, jak niby miałabym tego „śpiącego królewicza”, obudzić. Nic kompletnie nie przychodziło mi do głowy, dlatego jedynym ratunkiem było doczytanie listu do samiusieńkiego końca. Tylko nie wiedzieć czemu, wydawało mi się, że te kartki zaczynały się dublować i było ich o wiele więcej, niż jak na samym początku policzyłam. 

Może to tylko było moje własne przewidzenie i wcale ich ilość się nie powiększała, zamiast tego litery w nich tak jakby przesuwały do góry, po tym, jak dany akapit przeczytałam, a przecież to było niedorzeczne, rozumiem, gdyby to było na komputerze i programie do pisania, ale na zwykłej, normalnej kartce? Tego już rozwikłać na ten moment nie mogłam. Byłam w stu procentach pewna, że moja przyjaciółka Liliana, za żadne skarby nie byłabym mi w stanie uwierzyć, gdybym jej o tym, co się teraz dowiaduję powiedziała. 

Nikt w sumie pewnie by mi nie uwierzył, bo sama ledwo w to wierzę, a co dopiero ktoś inny. Z początku podejrzewałam, że to był debilny żart mojego starszego brata, ale i to wydawało się niedorzeczne i bezpodstawne. A co za tym idzie, pozostało mi jedynie uwierzyć w to i ruszyć dalej, co i tak jak dla mnie nie było łatwe do wykonania. Jak do tej pory tylko niewiele się z niego dowiedziałam, ale podejrzewałam, że nie mogłam nic bardziej szczegółowego napisać, bo nie mogła być pewna, w jakie on trafi ręce. 

Powoli zaczynałam poznawać prawdę nie tylko o sobie samej, ale i o mojej całej rodzinie, o które moi kochani rodzice, tak szczątkowo opowiadali. Tak, jakby się czegoś bali albo nie chcieli mnie wplątywać w problemy, które jeszcze mnie dotyczyły, bo byłam za mała. Chcieli zapewne, odciąć się od nich, ale im to jak widać nie wyszło, bo gdyby było inaczej, teraz nie czytałabym tego dziwnego listu. Wydobywając z siebie żałosny jęk, którego aż sama się nieco wystraszyłam, że potrafię takowy z siebie wydobyć, wypowiadając te dość prorocze słowa: 

— Ciekawe co jeszcze mnie czeka?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © D.R.Tales , Blogger