„[…]
Dzięki temu będziesz mogła mieć spokój na jakiś czas, ale i on niedługo się skończy. Nie jestem już w stanie chronić cię, tak jak do tej pory robiłam, dlatego nie mam innego wyboru jak powiedzieć ci prawdę, o tym co się stało ponad dziesięć lat temu, przez co byłam ja i twoi rodzice zmuszeni do czegoś, czego do tej pory żałuję, że się na to zgodziłam. Jednak wszystko po kolei, aby było łatwiej i przejrzyściej, niż jak już miałam zamiar zrobić, czyli chaotycznie.
Tak naprawdę nie urodziłaś się w tym mieście, w którym obecnie mieszkasz, ale w małym miasteczku, prawie już zapomnianym przez innych, o nazwie Moonhall. Gdzie miał swój początek ród o nazwisku Walker, który od pokoleń zajmował się naprawianiem, albo jak w naszym wypadku uzdrawianiem ich. Nie wspominając, że istoty nadprzyrodzone, które jak dotąd ludzie uznawali za wybryki ich wygłodniałej wyobraźni pragnącej odskoczni, od monotonnego, szarego życia, jakie mieli na co dzień, nagle znikąd dały o sobie znać.
Rody, które się tym zajmowały, nie były liczne, ale i one były obiektem kpin i szyderstw, do czasu pojawienia się Żywych Lalek. Wówczas zaczęliśmy być zupełnie inaczej postrzegani niż dotychczas. A co za tym idzie, z czasem posiadanie lokaja, pokojówki, ochroniarza tego typu, stało się codziennością. Wiele takich istot można było spotkać w pracowniach, jak i w sklepach które się normalnie odwiedzało. Jednak nie wszystko było takie łatwe, jak się ludziom z początku wydawało, bo nie każdy, tak od ręki mógł je sobie je zatrudnić.
Wiem, że brzmi to dość absurdalnie i kręcisz w tym momencie głową na znak niedowierzania, ale taka właśnie była prawda. A przechodząc pod tym względem dalej, te o oto stworzenia, o których teraz w moim liście czytasz, szukały swoich bratnich dusz, którym były one przeznaczone, jak ten, który spoczywa, tak jak ten, który spoczywa u twoich stóp. Oczywiście, nie wszystkim się ten fakt podobał, dlatego też porywali je, aby je potem sprzedać na czarnym rynku, za odpowiednią cenę, każdemu, kto da więcej.
Tylko dlatego, że w ich mniemaniu, były one bezmyślnymi kreaturami, które nie czuły i nie były zdolne myśleć. Dlatego z czasem ludzie w końcu utworzyli odpowiednie służby, które zajmowały się ich ochroną i ukracaniem tego nielegalnego procederu. Do ich zadań również należało zajmowanie się ich ratowaniem z rąk nieodpowiednich ludzi i szukanie im tych, którym były pisane. Wszystko jednak skomplikowało się, kiedy jakieś czternaście lat temu, kiedy w naszej rodzinie przyszła długo oczekiwana córka, którą jesteś właśnie ty.
Na początku nikt nie zdawał sobie sprawy z tego, jaką potężną mocą władałaś, aż do pamiętnych szóstych urodzin, które mocno zapisały się na kartach naszej rodziny. A co za tym idzie, po dłuższej namowie zdecydowaliśmy się zapieczętować te wspomnienia i moc, jaką posiadasz, abyś mogła spędzić resztę swojego życia bez żadnego stresu. Jednak to pozwoliło ci dzięki temu na spędzenie ponad ośmiu lat jako zwykła dziewczynka jak każda inna.
[…]”
W tym momencie zrobiłam przerwę w czytaniu tegoż listu, aby móc pozbierać to, co do tej pory przeczytałam. Prawdę mówiąc, nic z niego kompletnie nie rozumiałam i wychodziło na to, że będę zmuszona wypytać jeszcze bardziej moich rodziców, co mi nie było na rękę. Poza tym, ciekawa byłam, kiedy mieli zamiar powiedzieć mi o tym prawdę, bo jak do tej chwili na to się nie zanosiło. Coś we mnie zaczęło mi podpowiadać, że teraz nie będą mieli innego wyjścia, jak powiedzieć mi całą prawdę, bo z tego co się do tej chwili dowiedziałam, nie jestem już w pełni bezpieczna, jak sądziłam.
Gdyby było inaczej, ciocia Kathreen nie wysyłała by tych dwóch listów do nas, aby nas uprzedzić, a tym bardziej, nie mogłam jak na razie pojąć, co ma do tego ta „trumna”, ale pewnie jeszcze do niej nie dotarłam podczas czytania listu, chociaż już nieco miałam pojęcie, co się w niej znajduje. Jednak nadal nie byłam pewna, czy to była prawda, czy też czynie. Miałam co do tego mieszane uczucia, nie wspominając, że nie rozumiałam czemu musieli zrobić to, o czym przeczytałam.
Widać musieli mieć do tego ważny powód, bo inaczej by tego nie zrobili. Z każdą poznaną informacją, miałam więcej pytań, aniżeli odpowiedzi na nie, co jeszcze bardziej mnie dobijało. A tym bardziej, kto w takim razie na mnie czyhał? Na to pytanie, jak na razie nie znałam odpowiedzi, ale czułam, że z czasem i ona się pojawi, jak poznam więcej faktów i informacji na ten temat. Kiedy już byłam pewna, co mam zrobić dalej, a na pewno doczytać list do końca, ale czułam, że nie na wszystko w nim znajdę odpowiedź.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz