ⒶⓁⒾⒸⒺ ⓅⓄⓋ;
Prawdę mówiąc, każdy na moim miejscu, pewnie by sądził, że postradałam zmysły, całując lalkę i oczekując tego, że ona nagle się obudzi niczym „śpiąca królewna", ale jak wiadomo, teraz odwrotu już nie było, a widok tego jak zaczyna poruszać dłońmi, niemało mnie przeraziło. Miotana sprzecznymi uczuciami, których strony mówiły mi, że mam uciekać, a drugie że mam zostać, wcale mi sprawy nie ułatwiały. Nie byłam w stanie oderwać od niej wzroku, jak nabierała ludzkich kolorów, których normalna lalka nie posiadała.
Wiedziałam, że to kwestia już tylko sekund, nim kompletnie się przebudzi, więc nie miałam nawet czasu na ucieczkę, a trumna z nią praktycznie uniemożliwiała mi ją swoim położeniem. Serce powoli zaczynało podchodzić mi do gardła, bijąc tak mocno, że prawie mi ono wyskoczyło z piersi. Nim się jednak obejrzałam, całą mną zawładnęła panika, bo tak naprawdę nie miałam pojęcia, jaką cholerę właśnie ze snu przebudziłam. Mogła być seryjnym mordercą, kimkolwiek, a ja tak od niechcenia, z powodu głupiego listu od ciotki, ją obudziłam.
Teraz jak wiadomo odwrotu już nie było, pozostało mi tylko czekać, aż się w pełni obudzi, najwyżej będę się darła wniebogłosy, wołając o pomoc rodziców i brata. Nic innego nie przychodziło mi w tym momencie do głowy, nawet to, że wydawała mi się znajoma, mogło być tylko dla mnie złudzeniem optycznym, czy jak to się zwało. Mój wzrok na nowo skupiłam na niej, chociaż przez mój umysł przelatywały najdziksze wizje, jakie tylko były one możliwe do realizacji. Ktoś z boku by powiedział, że przesadzam, ale nic na to poradzić nie mogłam
Z drugiej strony, jednak byłam w kompletnym szoku, bo jakby nie patrzeć, jeszcze chwilę temu, ta osoba, wyglądała, jak każda inna lalka znajdująca się w moim pokoju. A w kilka sekund po tymże pocałunku zaczęła zmieniać się w żywą istotę, ale nie była ona zombie, ani nic w tym deseniu. Gdyby ktoś nie wiedział, że jest Żywą Lalką, zapewne wziąłby taką istotę za stu procentowego człowieka, co było jak dla mnie nieprawdopodobne, że nigdy wcześniej nie słyszałam o takich istota.
Westchnęłam cicho, zamierając w bezruchu, czekając na dalsze ruchy tejże istoty, która jak mniemałam, jak się dobrze przyjrzałam, nazywała się Shun Himekawa. Imię nic mi zupełnie z początku nie mówiło, ale nie wiedzieć czemu, było mi bardzo znajome, aż za bardzo, tylko nie wiedziałam, dlaczego. Nie mało na zawał zeszłam, kiedy powoli uniosła powieki, które jak już wspominałam wcześniej, były okraszone długimi rzęsami. Z pod, których ukazały się zielone tęczówki, odcieniu zielono-limonkowego, chociaż mogłam pod tym względem się mylić, z powodu kąta padającego obecnie światła z żarówek.
- Tylko się uspokój, nie rób pochopnych ruchów, bo wszystko możesz sknocić!
Powiedziałam do siebie, próbując przemówić sobie do rozsądku, bo jak wiadomo, pierwsze wrażenie jest najważniejsze. Jeśli ona stwierdzi, że jestem niebezpieczna, z powodu mojego dziwnego zachowania, może mnie zaatakować w ramach obrony własnej. Dlatego najważniejsze w tym momencie było, niedopuszczenie, aby pomyślała inaczej. Zwłaszcza, że nie należałam do osób, które znęcały się i tak dalej. Jednak nie byłam w stanie od tak uspokoić mojego serca, które jeszcze bardziej waliło niż przedtem.
- Wszystko w porządku? - z rozmyślań, wyciągnął mnie melodyjny odcień głosu, w którym można było wyróżnić ton troski, połączonych z akompaniamentem ciepła dłoni..
Dopiero wtedy zdałam sobie sprawę z tego, że te słowa były skierowane do mnie, a to ciepło, które poczułam na policzku w tym samym momencie, należało do jego dłoni. Tak, jego dłoni, teraz dopiero zdałam sobie sprawę, że miałam do czynienia z mężczyzną, nie kobietą, jak sądziłam na samym początku. Jednak ten jego nagły, niespodziewany gest, spowodował, że na mojej twarzy pojawił się pąs, jakiego nigdy wcześniej nie doznałam. Wiedziałam, że jego reakcja była spowodowana moim odpłynięciem w chmury, co spowodowało chwilową petryfikację w jego oczach.
- T-tak, w-wszystko w-w porządku!? - wydukałam po chwili, nadal będąc oszołomioną, przez co lekko kontaktowałam.
- Na pewno? - spytał ponownie, jeszcze mocniej skupiając swój wzrok na mnie, co powodowało jeszcze mocniejszym biciem mojego serca, który zaraz również zabrał dłoń z mojego policzka.
- Na pewno! Po prostu twoja uroda mnie tak urzekła, że nie byłam w stanie niczego z siebie wydusić, a co dopiero zareagować - odparłam do niego, nadal czując ciepło w miejscu, skąd dopiero co zabrał swoją dłoń.
- 🌹 -
Pisanie tego rozdziału zeszło mi aż za długo, ale jak wiadomo, ten rozdział dla mnie był najtrudniejszy, jak na ten moment o.O Mam tylko cichą nadzieję, że go nie zepsułam ^.^
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz